Photo by eeas / CC BY-NC 2.0
To piękne zdjęcie grupowe ze spotkania Rady Europejskiej zostało wykonane w ubiegłym roku. W samym centrum sceny umieszczono premierów Polski i Węgier. Tuż przed Beatą Szydło i Viktorem Orbanem stanął dumny polityk europejski, prezentujący się z uśmiechem godnym szczęśliwego syna europejskich liderów z tylnego planu. Jednak życie nie jest tak proste, jakby mógł na to wskazywać obraz utrwalony przez fotografa, toteż naiwną sielankę muszą zburzyć fakty. Co jest oczywiste, bowiem ani Premier Szydło z węgierskim liderem nie są małżeństwem, ani też uśmiechnięty 50-letni kawaler holenderski – Mark Rutte – z racji skromnej, bo tylko 4-letniej różnicy wieku względem poprzedników, na ich syna się nie nadaje. Jeżeli już, to prędzej na młodszego brata, którego nie sposób nie zauważyć – w końcu wzrost jest jedną z tych cech, które gdy osiągną wartość wyższą niż przeciętną, od razu rzucają się w oczy. 185 cm – tyle wzrostu podobno otrzymał holenderski premier, w genetycznym spadku po swoim ojcu Izaaku.
Le prestige du Conseil européen
ordnung deptania flag narodowych. Tym sposobem każdy przedstawiciel państwa członkowskiego, o ile nie popełni błędu, będzie mógł deptać barwy tylko swojego państwa. A jeżeli popełni? Cóż, symboliczny atak na konkretną nację nie jest taki prosty, ze stereotypowego punktu widzenia. Dajmy na to – gdyby narodowcy z Węgier lub Polski chcieli dokonać błyskawicznego “Stifelkriegu” na włości niemieckie, musieliby przebiec do końca podestu… i choć stratowanie po drodze terytorium Sobotki, z uwagi na historyczny, pacyfistyczny styl Czech może i nie stanowiłoby większego problemu, to czemu winna jest na przykład Portugalia, umieszczona w towarzystwie kanclerz Merkel? Już nie pytam, czy otoczenie ciemnej karnacji premiera stanowi podkreślenie wizerunku otwartości kulturowej Niemiec, czy raczej filar politycznie poprawnej obrony, bazujący w razie ataku na okrzyku “dyskryminacja”. Mir bloßem Auge kann man hier das große Durcheinander sehen. Nie zamierzam też dociekać, ilu z czytelników zaczęło już sprawdzać, którzy z przedstawicieli europejskich depczą swoje flagi, którzy stają przed lub za nimi i starają się unikać tego haniebnego aktu. Dlaczego? Ponieważ wszyscy czytelnicy powinni wiedzieć, iż podobno najbardziej liczy się prestiż.
Jednak polska godność to więcej niż prestiż.
Wreszcie lider Polski stara się przywrócić biało-czerwonej należne, widoczne miejsce. To nie wynika z kalkulacji doraźnych zysków i partykularnych interesów głodnej euro jednostki, lecz z poczucia obowiązku względem Państwa Polskiego, względem rodaków i miejsca pochodzenia. Podczas gdy niektórzy starają się na siłę wmówić Polakom, że polski kandydat musi zawsze zwyciężać, a jeżeli przegra, to przegrywa też Polska. Nic podobnego. Gdy Polska zajmuje godne miejsce, to polski kandydat nigdy nie przegrywa. Pytanie jakie należy sobie zadać powinno brzmieć: czy polski kandydat jest w stanie wygrać, gdy Polska leży pod czyimiś butami? Co to za zwycięstwo, gdy patrzysz jak jedna polska kobieta, sama występuje przeciwko wszystkim tym, którzy oferują europejski “prestiż” deptania państw narodowych, w zamian za porzucenie polskiej godności? Gdy obcokrajowcy pytają ze zdziwieniem, czy nie dostajecie pieniędzy jak inni?
Komentarz od Autora:
Gdybym był polskim przewodniczącym w RE, czułbym się upokorzony że w ogóle polska kobieta musi upominać się o coś, co powinienem wywalczyć przez ostatnie 2,5 roku; że musi domagać się tego sama – bez poparcia 27 państw i … jedynego “Polaka” w Radzie Europejskiej (w dodatku przewodniczącego). Na szczęście nie mam nic wspólnego z tym “europejskim prestiżem”, więc mogę być dumny z postawy Pani Premier Szydło – tak jak miliony wartych godności Polaków.
Tekst ukazał się na platformie salon24.pl pt. “Miliony dumnych Polaków kontra 28 liderów upokorzenia”.
One thought on “Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu…”